wtorek, 26 marca 2013

W pogoni za czekoladowym króliczkiem, czyli jak wygląda Wielkanoc w Holandii



Wielkanoc zbliża się już wielkimi krokami. Dlatego ten wpis chciałbym poświęcić obchodom tego święta w Holandii. W tym roku będzie na pewno wiele czekoladowych jajek i zajączków, dużo jedzenia i… gigantyczne ognisko! Trzeba jednak zaznaczyć, że większość Holendrów nie obchodzi tych świąt. Jednak pozostali jakoś tam świętują :) Zobaczmy jak...

Cześć Holendrów, korzystając z kilku wolnych od pracy dni, decyduje się na krótki wyjazd, czy to zagraniczny, czy krajowy. Pozostali, którzy postanowili zostać w swoich domach, będą spędzać święta w miłej i bardzo spokojnej atmosferze. Wiadomo, że Holendrzy do kościoła chodzą rzadko (albo wcale), ale część z nich wybiera się na niedzielną mszę (ale jest to chyba gatunek na wymarciu). 
Wielkanocna niedziela to dzień bardzo spokojny, który spędzany jest przede wszystkim w rodzinnym gronie, ale zaprasza się także znajomych oraz sąsiadów. Najważniejszym punktem tego dnia jest wspólny posiłek, ale nie tak jak w Polsce – śniadanie. W Holandii może to być także wczesny obiad, czy tak zwany brunch (od breakfast i lunch – coś pomiędzy śniadaniem a obiadem). Przygotowywane są specjalne potrawy, oczywiście ich głównym składnikiem są jajka – nie mogłoby być inaczej :). Do tego dochodzi specjalny chleb, który serwowany jest na słodko, znajdują się w nim bakalie i marcepan. Nazywa się paasstol. Na Wielkanoc w Holandii (co może zdziwić Polaków) je się dużo ryb wędzonych, a także… owoców morza, przede wszystkim krewetek. Nie byłoby prawdziwych świat oczywiście bez czekolady w postaci jajek i zajączków. Niektóre rodziny bawią się w chowanie słodyczy w domu i ogródku. Zadaniem dzieci jest ich odnalezienie łakoci, które schował wielkanocny zając zwany paashaas – chyba najlepszy moment tego dnia :), wyczekiwany przez wszystkich amatorów czekoladowych rarytasów. 
Polowanie na czekoladowe jajka jest tak popularne, że odbywają się w tej dziedzinie większe zawody – ludzie grupują się i szukają jajek na większych obszarach, a ten kto zbierze ich największą ilość zdobywa główną nagrodę – wielkiego czekoladowego zająca!
Jeszcze jedną popularną zabawą (którą też znam z Polski) jest Eiertikken, czyli rywalizacja na twarde jajka – dwie osoby stukają się czubkami jajek, a wygrywa ten, którego jajko nie pęknie. Nie wiem jeszcze co można zdobyć wygrywając tę dyscyplinę – może jajko przeciwnika?
Taki mały stosik, przed rozpaleniem...

Ciekawym zwyczajem jest palenie ognisk, ale nie takich z kilku gałązek, a usypywanie całych stosów z ogromnych ilości drewna (i tego, co jest pod ręką). Takie wielkie ognisko to paasvuur. Ta tradycja podtrzymywana jest na wiejskich terenach Holandii, w jej północnej i wschodniej części (Drenthe, Groningen, Gelderland, Twente). W Twente organizowane są nawet zawody na najwyższy ogień. Widok jest podobno niesamowity (widziałem co prawda na razie tylko na YouTube, ale chciałbym tego doświadczyć na żywo)! A co z symboliką tego zwyczaju? Oprócz dostarczania lokalnej ludności rozrywki polegającej na puszczeniu czegoś z dymem, ma to chyba związek z jakimś pogańskim obrządkiem :) Muszę to jeszcze zbadać…
...efekt końcowy jest bardzo spektakularny!
W wielkanocny poniedziałek w Holandii nie ma szaleństwa związanego z polewaniem wodą wszystkiego co się rusza :) A to naprawdę szkoda, bo zwyczaj zawsze mi się podobał, choć ostatnimi laty temperatura powietrza w Polsce nie sprzyjała takim rozrywkom. Ten dzień z reguły wygląda tak jak niedziela. Znów zasiada się to całkiem nieźle zastawionego jajami (i nie tylko) stołu. Sklepy i inne instytucje są raczej zamknięte, dlatego też ludzi starają się zająć czymś innym niż shoppingiem – korzystając z rozpoczynającej się wiosny wsiadają na rowery i udają się na wycieczki, spacery. Albo po prostu oglądają telewizję. czasem zdarzy się, że w ramówce znajdzie się jakiś film tematyczny, typu "Pasja". 
A jak Wy spędzacie tegoroczne święta? W Polsce czy w Holandii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz