czwartek, 13 grudnia 2012

Słodkich igraszek z podniebieniem ciąg dalszy

Słodycz nie ma końca :) Chciałbym uzupełnić mój poprzedni wpis o jeszcze więcej informacji o łakociach! I nie tylko o to, bowiem pod koniec mojego posta czeka na Was przepis. I to osobiście testowany przez SeBĘ!


Holenderski placek z jabłkiem
Ale najpierw jeszcze trochę o pysznych ciastach. Ostatnio wspominałem, że dużo z nich zawiera jabłka (w różnej postaci). Polecam spróbować appelgebak. Jest to prosty w wykonaniu placek jabłkowy z dodatkiem cynamonu. Moim zdaniem – im prostsze danie, tym lepiej, bo można poczuć intensywny smak danego składnika – w tym wypadku jabłka z cynamonem. Coś dla koneserów :)

W Holandii je się też bardzo dużo naleśników. Istnieje wiele miejsc, w których serwowana jest wyłącznie ta potrawa. Jej wariacji nie ma końca. Pannenkoeken (czyli właśnie naleśniki) jadane są najczęściej z syropem. Odmiana z cukrem pudrem nazywana jest poffertjes. Można ich spróbować na rynku w Delft lub w wielu kramach na festynach. Są to takie mini naleśniczki.

Holenderskie naleśniki różnią się od tych jadanych w Polsce – nie są zawijane w rulonik ani zaginane w trójkącik, tylko „jedzone na płasko”. Taka naleśnikowa pizza. Oglądałem kiedyś odcinek gdzie nasz sławny kucharz Makłowicz był w Holandii i przedstawiał tamtejsze potrawy. Jadł między innymi naleśnika, właśnie takiego okrągłego, ale.. połowa była na słodko, a druga połowa była na słono! Bardzo ciekawa wariacja, ale chyba tylko dla tych o mocnych żołądkach, bo ja nie mieszałbym jagód z boczkiem.



Spekulosy, kruidnoty i pepernoty
Popularne ciasteczka to speculaas, zwane spekulosami :) Są małe, chrupkie, lekko brązowe. Charakterystyczne dla okresu świątecznego. Często są na nich odciśnięte jakieś figury, na przykład Sinterklaasa. Przeważnie robione są na bazie brązowego cukru, przez to mają ładny kolor oraz ciekawy smak.



Punkt dystrybucji Oliebollen
Sylwester (który już niebawem) także ma swoje charakterystyczne specjały. Oliebollen to jeden z nich. Jest to coś w rodzaju polskich racuchów. Smażone są one na oleju i nadziewane najczęściej jakimiś owocami (i nie muszą to być koniecznie jabłka). Kto nie zje oliebollen w wieczór sylwestrowy nie może powiedzieć, że zaznał prawdziwej noworocznej atmosfery w Holandii.



Inne zimowe specjały to marcepan i chleb rodzynkowy z nadzieniem marcepanowym, zwany w Holandii krentenbrood met spijs. Ponadto holenderskie dzieci bardzo chętnie jedzą kanapki z czekoladowym grysikiem (hagelslag) i masłem orzechowym (pindakaas). Typowo holenderskie są też:
- cukierki drop (ale większość Polaków jakoś ich nie lubi...)
- spekken – te musicie kojarzyć, są biało-różoe i miękkie, coś jak marshmallows
- kaneelstokken – w kształcie laseczek lub patyczków
- ciasto boterkoek – ciasto maślane
- deser haagse bluf – serwowany w pucharkach biały lub różowy krem (przyznam, że jeszcze nie próbowałem, ciekawe czy warto)
Jak więc można zauważyć, holenderskie słodkości są całkiem kuszące i jest ich mnóstwo – do wyboru, do koloru!

A teraz długo wyczekiwany przepis! Razem z dokumentacją fotograficzną, abyście również samodzielnie mogli przygotować ciasteczka z jabłkami a`la holenderski appelflap.

Appelflap według SeBY






Co potrzebujemy do wypieku:
  • blachę metalową
  • piekarnik
  • ciasto francuskie (przecież nie kazałbym Wam robić samodzielnie!)
  • jabłka - około 3-4 sztuki
  • cukier
  • cynamon
  • odrobinę determinacji
  • chętnych do jedzenia (bo będzie tego trochę)
Piekarnik nagrzewamy do temperatury takiej, jaka jest podana na opakowaniu ciasta francuskiego (w moim przypadku chyba 200 stopni.. nie wiem, już wyrzuciłem do kosza folię)

Ciasto francuskie kroimy na równe kwadraty – wedle uznania.







Do kwadratów wkładamy uprzednio przygotowane jabłuszka.






Jak przygotować nadzienie?
Do gara wkładamy pokrojone w kostkę jabłka, lekko je podgotowujemy, dodajemy trochę cukru – ja daję 3 łyżki, lubię jak jest kwaśne. Doprawiamy cynamonem, ale nie za dużo. Myślę, że pół łyżeczki starczy. Zawsze możemy jeszcze posypać nim powierzchnię ciastka przed upieczeniem.

O tak, dobrze mieszam! :-)


Kiedy już nadzienie jest położone na kwadracie – zginamy go w pół i dokładnie sklejamy paluchami rogi. Przy pieczeniu ciastka lubią się otwierać, a takiego efektu nie chcemy uzyskać, bo nadzienie może wypłynąć. A jak się przyklei do blachy to gorzej ją będzie umyć. Wiem coś o tym :)

Takie trójkąty posypujemy jeszcze cukrem oraz cynamonem (opcjonalnie oczywiście).





Wkładamy do piekarnika na kilkanaście minut. Nie wiem dokładnie ile. Trzeba obserwować ich kolor, jak robią się czarne to znak, że za późno wyciągnęliśmy. Ups..

A tak wyglądało moje pierwsze ciastko:





Ale jak na moim przykładzie widać – nie ma się co zniechęcać. Praktyka czyni mistrza, drugie ciastka wyszły już ładniejsze :)

Moim zdaniem jest to całkiem „męski” przepis – jest prosty, każdy niedoświadczony facet może spróbować zrobić takie ciasteczka i przy okazji zaimponować swojej lubej. Mojej dziewczynie Karolinie bardzo smakowały i była ze mnie zadowolona. W nagrodę wyprasowała mi spodnie :)
Chciałbym dowiedzieć się ilu z Was zaryzykowało i poszło w moje kroki cukiernicze. A może zmodyfikowalibyście mój przepis na holenderskie Appelflap? Zniosę każdą krytykę...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz