wtorek, 18 grudnia 2012

Polska vs Holadnia – pierwsze starcie :)


Ostatnio usiadłem z moim kolegą Piotrkiem przy herbatce oraz meczu piłki nożnej i wspólnie zastanawialiśmy się nad różnicami między Polską a Holandią, które były dla nas najbardziej odczuwalne zaraz po przyjeździe do pracy. Oto co ustaliliśmy :)

Pierwsza różnica (1:0 dla Holandii) 

Pobieranie kaucji od plastikowych butelek z wodą mineralną. To była kwesta centów, ale kilka już daje 1 euro. Oddawanie przeważnie polega na wsunięciu butelek do specjalnych maszyn w marketach. One sprawdzają co to za rodzaj, wielkość. Następnie wydają kwitek wyglądający jak paragon, który upoważnia do dostania rabatu przy kasie na kwotę zwróconej kaucji. Opłaca się więc nie wyrzucać pustych butelek do kosza na śmieci – po pierwsze dbamy o środowisko – recykling jest dobry, a po drugie – płacimy mniej za zakupy :)
W Polsce trudno jest zwrócić szklane butelki (nie mając paragonu nic nie zdziałam), a co dopiero plastikowe.

Druga różnica (Holandia 1:1 Polska – jest remis)

Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do tradycyjnego chleba, takiego jak w Polsce – z grubą skórką, pysznego, prosto z pieca... tak, za tym właśnie tęsknię! Za takim zwykłym, który możemy kupić w piekarni na rogu. Niestety w Holandii będziecie musieli jakoś sobie bez niego poradzić. Ewentualnie rozwiązaniem jest Polski sklep, gdzie chleb przywożony jest prosto z naszego kraju. Nie jest już niestety cieplutki, jak ten, który sprzedawała pani Henia niedaleko mieszkania mojej mamy (pozdrawiam panią Henię gorąco!)W Holenderskich sklepach do wyboru mamy tylko pieczywo tostowe. A jego odmian jest mnóstwo, jednak smak nie oszałamia. Większość bochenków jest kwadratowa, już pokrojona – bo takiego pieczywa nie dałoby się ręcznie pokroić – musi to robić chyba jakaś specjalna maszyna. Holenderski chleb jest baaardzo miękki, przez co trudno go posmarować jakimś gęstym mazidłem – na przykład pasztetową z Polski :) Bardzo łatwo się rozrywa i ma posmak lekko watowaty. Takie pieczywo nie robi się w ogóle czerstwe – nawet jak zostawimy je poza opakowaniem. Czy to za sprawą konserwantów? Nie wiem, ale zapewne jest ich tam mnóstwo.

Trzecia różnica (Holandia 2:1 Polska – bo mają jednak tych ścieżek więcej...znacznie!)

Jak wiadomo w Holandii jest bardzo dużo ścieżek rowerowych, w dużych miastach są właściwie wzdłuż każdej ulicy. Nieco inaczej jest w mniej zabudowanych terenach czy mniejszych miejscowościach gdzie poza ulicą i ścieżką rowerową nie ma już miejsca dla chodnika, no bo kto by chodził pieszo na dłuższych trasach skoro przecież można jechać rowerem.

Czwarta różnica (Holandia 3:1 Polska)

Holendrzy są jednym z najlepiej wyedukowanych narodów pod względem znajomości języków obcych i to widać, a raczej słychać :). Do kogokolwiek by się nie podeszło, bez względu na wiek to można się dogadać po angielsku - przynajmniej na komunikatywnym poziomie. Nawet z starszymi osobami w wieku ok. 70 lat można sobie uciąć pogawędkę „in English”. Pracownicy z fabryk czy magazynów mówią po angielsku, a z pewności znają też podstawy innego języka. A dla porównania, ile jest osób w Polsce z wyższym wykształceniem, które ledwo znają jeden jeden obcy język?

Wynik meczu niestety jest jaki jest, ale być może zrobimy dogrywkę, i kto wie czy wtedy Holandia wygra stracie, gdy w ruch pójdą: nasza polska kuchnia, piękne dziewczyny (choć Holenderki też niczego sobie :)... Zobaczymy!

Pozdrowienia dla Piotra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz