Boże Narodzenie już niedługo! Dla
tych, którzy zostają w Holandii chciałbym opisać tradycję
świąteczną panującą tutaj na miejscu :) Sam także nie zjeżdżam
do Polski, muszę więc wczuć się w tutejszą atmosferę i
zwyczaje. A znowu jest różnicą między tymi dwoma krainami. Jaka?
Duża!
Najbardziej da się odczuć brak
prezentów na Boże Narodzenie. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że
Holendrzy zostali już chyba zbyt łaskawie obdarowani przez
tutejszego Mikołaja, niejakiego Sinterklaasa, z którym mogliście
mieć styczność 5 grudnia. Ja tam bym nie odmawiał sobie jeszcze
kilku paczuszek pod świąteczną choinką – każdy pretekst do
prezentu jest przecież dobry. Holandia jako kraj, w którym mieszają
się różne kultury, jest oczywiście skłonna do ustępstw. Coraz
częściej zwyczaje się zmieniają, szczególnie na te bardziej
„korzystne” dla potencjalnych odbiorców prezentów. Ja na
przykład, jako przedstawiciel ludności napływowej, będę
podtrzymywał tradycję zapełnienia spodu choinki paczuszkami, a co
mi tam :)
Tradycja zmienia się przede wszystkim
w domach, w których są dzieci. To bo jak tu wytrzymać bez
prezentów, gdy cały świat obdarowuje się na święta. Może aż
zrobić się przykro bez upominków pod choinką. A jak już tam się
jednak znajdą, to są podpisane – który dla kogo. Jeśli jednak
jakaś paczka nie będzie opisana, milusińscy robią sobie żarty,
rozpakowują paczki i zgadują dla kogo mogą one być przeznaczone (i nieźle się przy tym bawią).
Shopping dnia świątecznego |
Kolejna różnica – dla Polaka
również silnie odczuwalna. Holendrzy nie mają Wigilii, ani
typowego świątecznego jedzenia. A to dla niektórych jest po prostu
nie do przyjęcia. No bo jak tu przeżyć 24 grudnia bez barszczyku,
pierożków i innych pysznych dań? Ja jakoś sobie dam radę,
ponieważ zapraszam na święta swoją mamę, i bardzo bym się
zdziwił, gdyby nie przywiozła ze sobą wałówki. Mam nadzieję, że
będzie ze mnie zadowolona – muszę jeszcze dokładnie posprzątać
swoje lokum przed wizytacją. No i będzie stres dla mojej
dziewczyny, nie spotkała jeszcze mojej mamy, bo poznaliśmy się
tutaj, w Holandii, przy pracy. A to jest przecież przeżycie –
poznać przyszłą teściową :) Dla teściowej też... hehe!
Dla Holendrów dniem wyjątkowym jest
25. grudnia, czyli pierwszy dzień świąt. Wtedy dopiero rodziny
gromadzą się wspólnie przy świątecznym stole w celu
skonsumowania uroczystego obiadu. Jest też opcja dla wygodnych lub
leniwych (lub nie potrafiących gotować :) - pójść na taki obiad
do restauracji, knajpki są wtedy otwarte. 26 grudnia Holendrzy
spędzają już troszkę inaczej – łażą po mieście, idą na
shopping do centrum handlowego – muszą jakoś zagospodarować
dzień wolny :)
Najlepsza impreza w mieście - pasterka |
Byliście kiedyś w Polsce na pasterce?
Ja byłem raz, bo powiem szczerze, że o tej porze zwykle już śpię,
szczególnie po obfitej kolacji wigilijnej. Holendrzy za to bardzo
lubią akurat ten moment. Tak jak zwykle holenderskie kościoły
raczej nie cieszą się popularnością (religia nie jest tu tak
popularna jak w Polsce), tak na pasterkę kościół ledwo mieści bardzo pokaźną liczbę osób. To ciekawe, prawda? Tradycja to
tradycja. Jeśli nie przyjeżdżacie do Polski na święta, możecie
wziąć udział w Pasterce tutaj. Ze względu na mnogość Polaków w
Holandii można pójść na mszę po polsku. Musicie tylko sprawdzić,
w którym kościele się odbędzie. Ja z ciekawości poszedłbym
zobaczyć jednak tę po holendersku, żeby zobaczyć jak to się robi
tutaj. Trzeba przecież poznawać kraj, w którym się już tyle
mieszka.
A jak jest u Was ze świętami?
Zostajecie w Holandii? Jak tak to podzielcie się ze mną pewnymi
informacjami – jak zamierzacie spędzić te święta? Karpia da się
przecież załatwić i W Holandii. Po świętach napiszę Wam moje
podsumowanie :) A tymczasem chciałbym życzyć wszystkim moim
wiernym czytelnikom szczęścia, pomyślności, dużo euro, fajnej
pracy w NL oraz żeby jednak te prezenty pod choinką się znalazły,
nie zważając na zwyczaje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz